ksiądz Sylwester Zych
Urodził się 19 maja 1950 r. w Ostrówku. Po śmierci ojca, mając lat 17, zaczął pracować w Zakładach Wojskowych w Zielonce; jednocześnie uczył się w technikum dla pracujących. Po zdaniu matury (1970 r.) wstąpił do warszawskiego seminarium duchownego. Przez blisko dwa lata odbywał - przymusową wówczas dla kleryków - służbę wojskową. Święcenia przyjął w czerwcu 1977 r. Wikariusz kilku parafii (Czerniewice, Stanisławów i Bedlno), od lipca 1979 r. pracował w Tłuszczu, gdzie zorganizował akcję wieszania krzyży w szkołach. Dwa lata później został wikariuszem parafii św. Anny w Grodzisku Mazowieckim.
W nocy z 4 na 5 marca 1982 r. ksiądz został aresztowany za m.in. "udział w związku zbrojnym" i przechowywanie broni, z której w warszawskim tramwaju 18 lutego 1982 r. podczas próby rozbrojenia postrzelono milicjanta - sierżanta Zdzisława Karosa. Kilka dni później w wyniku odniesionych obrażeń Karos zmarł. We wrześniu 1982 r. - podczas procesu grupy młodych ludzi, którzy po wprowadzeniu stanu wojennego założyli organizację o nazwie "Siły Zbrojne Polski Podziemnej" - Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego skazał także ks. Zycha na cztery lata więzienia. Po prokuratorskiej rewizji Sąd Najwyższy (Izba Wojskowa) podwyższył wyrok do sześciu lat. Wraz z księdzem wysokie wyroki otrzymało kilku młodych ludzi, w tym jeden - 25 lat więzienia. Z Aresztu Śledczego na warszawskim Mokotowie księdza przewieziono do więzienia w Braniewie. Tam rozpoczął wielomiesięczną walkę o uznanie statusu więźniów politycznych i możliwość odprawiania przez siebie Mszy na terenie więzienia. Był inicjatorem wielu głodówek protestacyjnych, podpisywał petycje do instytucji zajmujących się prawami człowieka, urzędów państwowych i kościelnych. Walkę tę wygrał: był pierwszym
księdzem w powojennej Polsce, który jako więzień odprawiał Mszę. Okupił to licznymi karami dyscyplinarnymi: często pozbawiano go prawa do korespondencji, otrzymywania paczek i widzeń z rodziną; izolowano od innych więźniów (m.in. 9 miesięcy spędził w pojedynczej celi).
W 1985 r. podczas "procesu toruńskiego" jeden z oskarżonych o uprowadzenie i zabójstwo ks. Jerzego Popiełuszki - kapitan SB Grzegorz Piotrowski - publicznie zaatakował księdza Zycha. Zarzuty (w nieco innej formie) powtórzył prokurator oskarżający w tym procesie. Obydwa wystąpienia nadały we fragmentach państwowe radio i telewizja; opublikowano je w prasie; we wszystkich tych oficjalnych mediach relacje z procesu toruńskiego były odgórnie przygotowywane przez władze.
W sierpniu 1986 r. ks. Zych został przeniesiony do więzienia w Barczewie, skąd 10 października został zwolniony. Po latach okazało się, że strona rządowa w poufnych rozmowach z Episkopatem ustaliła w październiku 1986 r., że w zamian za zmniejszenie wyroków dla skazanych w procesie o zabójstwo sierżanta Karosa "można by zastosować prawo łaski dla zabójców ks. Popiełuszki, z wyjątkiem Piotrowskiego". I tak też się stało. Po wyjściu z więzienia ksiądz Zych został kapelanem Domu Dziecka prowadzonego przez Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Białołęce Dworskiej. Był też kapelanem Okręgu Warszawskiego Konfederacji Polski Niepodległej, z którą miał już związki przed aresztowaniem.
13 października 1987 r. sporządził testament. Na kilka lat przed śmiercią zaczął otrzymywać anonimowe listy i telefony z pogróżkami. Był śledzony. W lutym 1989 r. brał udział w pogrzebie swego przyjaciela - ks. Stanisława Suchowolca (wraz z nim ks. Zych był współzałożycielem Chrześcijańsko-Patriotycznego Instytutu im. ks. Popiełuszki).
Wiosną 1989 r. w Warszawie został napadnięty. Sprawcy próbowali go siłą napoić alkoholem. Tego samego roku w nocy z 10 na 11 lipca zwłoki księdza Zycha znaleziono obok dworca PKS w Krynicy Morskiej. Za przyczynę śmierci uznano wtedy zatrucie alkoholem. Śledztwo kilkakrotnie wznawiano i umarzano.
(opracowano na podstawie dodatku do ''Tygodnika Powszechnego'', Piotr Litka)
< Powrót do strony głównej >
a